wtorek, 26 marca 2013
Nie wiadomo jak zaawansowane były wówczas prace nad
wynalazkiem. Zdaniem niektórych badaczy pierwszym drukiem, który wytłoczył
Gutenberg miała być Księga Sybilli z
1445 r., jednak brak na to niezbitych dowodów.
Po dziesięcioletnim pobycie w Strasburgu Gutenberg powrócił
do Moguncji. Nadal prowadził prace nad udoskonaleniem swojego wynalazku,
zaciągając pożyczkę na kwotę 800 guldenów u bogatego kupca Jana Fusta. Jednakże
będąc już bliskim celu, Gutenberg znowu cierpiał na brak funduszy. Dopuścił
więc Fusta do spółki i w ten sposób uzyskał kolejne 800 guldenów na dalsze prace, a także na
wyposażenie i uruchomienie swojej drukarni[3].
Pomysł, który Gutenberg podjął się zrealizować był bardzo
trudny i wymagał wielkiego talentu rzemieślniczo – artystycznego oraz
niebywałej kreatywności. Jak już wspominałam w pewnych elementach Gutenberg
wykorzystywał wcześniejsze rozwiązania i koncepcje, jednak cały proces był
zmuszony opracować w pojedynkę, przezwyciężając liczne trudności dzięki użyciu
własnych, nowatorskich rozwiązań. Nie wiemy jak dokładnie wyglądał proces druku
Gutenberga, ponieważ nie dysponujemy wystarczającymi materiałami źródłowymi.
Więcej informacji możemy uzyskać o stanie drukarstwa w wiekach późniejszych:
XV, XVI, XVII i XVIII, m.in. dzięki zachowanym przekazom graficznym, jak też dzięki
podręcznikom drukarskim. Rekonstrukcja techniki druku Gutenberga może być więc
jedynie hipotetyczna, przeprowadzona na podstawie wiadomości o metodach pracy w
późniejszych europejskich warsztatach typograficznych.
Charakterystyczną cechą druku, wyróżniającą go wśród innych
technik powielania książek, była opcja wielokrotnego użycia ruchomej czcionki
do składania dowolnego tekstu. Gutenberg w ciągu wieloletnich prac nad swoim
wynalazkiem musiał przede wszystkim uzyskać tzw. pismo drukarskie, tzn.
właściwy zestaw ruchomych liter – czcionek, odlanych z właściwego stopu metali.
Proporcje poszczególnych komponentów stopu wynosiły: 65% ołowiu, 23% antymonu i
12% cyny, jednakże mogły one ulegać niewielkim zmianom – czasami zmniejszano
ilość cyny, ponieważ była bardzo droga. Dzięki antymonowi czcionki były
odpowiednio twarde, a cyna powodowała, że stop był bardziej płynny. Krzepnięcie stopu następowało w
temperaturze 232°C. Opisany powyżej skład stopu pochodzi z późniejszego okresu
typografii, ponieważ oryginalne czcionki Gutenberga nie zachowały się do
naszych czasów. Mogło to być spowodowane tym, że nie używał on do produkcji
stopu antymonu, przez co czcionki były za miękkie i szybko się odkształcały[4].
W druku ruchomymi czcionkami nie były wystarczające stemple
znane z praktyki introligatorskiej, należało więc opracować metodę ich
otrzymywania we właściwych rozmiarach, odpowiedniej liczbie i jakości. Jan
Gutenberg przy wykorzystaniu różnic twardości i temperatury krzepnięcia danych
metali i stopów, wykonał stalowe stemple z wygrawerowanymi wypukle,
negatywowymi (odwróconymi) wzorami liter i pozostałych znaków pisarskich.
Stemple te nazywane były patrycami, z łac. pater
– ojciec. Następnie wybijano patrycą odcisk danego znaku w miękkiej płytce
miedzianej, grubości ok. 5 mm, zwanej matrycą – z łac. mater – matka; utrwalała ona obraz wklęsły, pozytywowy. Płyty te
były formami, w które wlewano stop nadający się do produkcji czcionek.
Gutenberg opracował aparat do odlewania czcionek, który był miniaturową komorą
odlewniczą, posiadającą dwie ruchome, metalowe ścianki. Dzięki temu można było
je przemieszczać i regulować wielkość prostokątnego otworu, do którego z góry, przez lejkowaty
kanał, wlewano stop. W ten sposób produkowano czcionki, które złożone były ze
słupka – prostokątnego trzonu o wysokości ok. 25 mm oraz główki, tzn.
wypukłego, przestawionego stronami, reliefu konkretnego znaku z tzw. oczkiem.
Oczkiem była górna płaszczyzna znaku, która była odbijana podczas druku po
wcześniejszym naniesieniu na nią farby drukarskiej. Poza czcionkami należało
jeszcze wykonać tzw. ślepy – niedrukujący materiał zecerski, czyli justunek,
którym wypełniano przerwy międzywyrazowe i międzywierszowe w składzie.
Gutenberg na potrzeby systemu drukarskiego, opracował wiele różnych form liter,
jak również ligatur, czyli połączenia liter i abrewiatury (znaków skrótowych).
Niestety nie wiadomo czy czcionki Gutenberga posiadały sygnatury, tj. wgłębienia na słupkach, które miały
na celu ułatwić pracę zecera przy chwytaniu czcionek i niwelować ryzyko
umieszczenia czcionek „do góry nogami”.
Produkcja patryc była bardzo trudna, czasochłonna i wymagała
wiele uwagi. Czcionki o różnej wysokości powodowały niejednolite odbicia
poszczególnych liter, a z kolei złe osadzenie główki z oczkiem w stosunku do słupka czcionki (przez przesunięcia matrycy w aparacie
odlewniczym), owocowały nierówną linią pisma. Szacuje się, że wykonanie 290
stempli niezbędnych do otrzymania matryc pisma drukarskiego, tj. tekstury użytej w gutenbergowskiej Biblii
42 – wierszowej, pochłonęło w przybliżeniu 200 dni roboczych. Jednak sam
odlew czcionek nie potrzebował już tyle czasu; odlewnik mógł zrobić ok. 3000
czcionek dziennie. Podczas przygotowań do druku Biblii 42 – wierszowej odlewano przypuszczalnie od 1500 do 2000
czcionek dziennie[5].
Odlane i posegregowane czcionki umieszczano w kasztach, a
później zestawiano w wyrazy i w wiersze w tzw. wierszowniku (winkielaku).
Złożony tekst umieszczano na płycie o ustalonym wymiarze kolumny,
unieruchamiano i pokrywano farbą. Przed rozpoczęciem właściwego druku
sporządzano odbitki korektorowe, przez dociśnięcie arkusza papieru do składu.
Po korekcie potencjalnych błędów skład przenoszono na płytę drukową,
zabezpieczano przed poruszaniem się i przyciskano w prasie drukarskiej.
Zadrukowane arkusze następnie pozostawiano do wyschnięcia, a później łączono w
składki. Tak przygotowany tekst przekazywano do ręcznego wykończenia
rubrykatorom i malarzom. Dalej tekst bez oprawy, w składkach był gotowy do
sprzedaży[6].
Drugim, po aparacie do odlewu czcionek, wynalazkiem
Gutenberga była właśnie drewniana prasa drukarska. Była ona skonstruowana na
wzór prasy do prasowania papieru i tworzyły ją dwa blaty, rama ze śrubą i
postument. Na dolnym blacie, który był ruchomy, kładziono formę ze składem
drukarskim i przy użyciu tamponów skórzanych nanoszono na niego farbę
sporządzoną z sadzy i pokostu. Następną czynnością było nałożenie na skład
wilgotnego arkusza papieru, później podsuwano blat ze składem pod górny blat
przymocowany do śruby. Z kolei przykręcając śrubę, powodowano, że górny blat
równomiernie przyciskał do składu papier i odbijał na nim złożony tekst[7].
Jednakże nie można myśleć, że najpierw składano całość
tekstu, a następnie go drukowano. Wymagałoby to zbyt dużej ilości czcionek,
ogromnej ilości czasu pracy odlewnika i niebotycznych wręcz kosztów samych
materiałów. Faktycznie system pracy przebiegał w zgodzie z zasadą tzw.
„typograficznego krwiobiegu”. Strony tekstu drukowano in folio, ponieważ konstrukcja pras nie dawała możliwości druku
dwóch stron naraz w tym samym formacie (było to możliwe dopiero od 1470 r.).
Następnie skład demontowano, czcionki czyszczono z farby ługiem i rozkładano do
właściwych przegród w kaszcie. Jeżeli zecer posiadał wystarczającą na złożenie
kilku stron tekstu ilość czcionek mógł spokojnie pracować. Dla przykładu: w Biblii 42 – wierszowej na jedną stronę
przypadało w przybliżeniu 2500 czcionek, ale dla przyspieszenia pracy
zatrudniono kilku zecerów jednocześnie, więc liczba czcionek musiała być też
odpowiednio większa.
Wartą chwili uwagi wydaje mi się kwestia farby drukarskiej.
Była ona wytwarzana z pokostu i sadzy; pokost wytwarzano z oleju lnianego.
Natomiast dodatkiem do oleju często była żywica lub sproszkowany bursztyn;
następnie składniki te gotowano aż do zgęstnienia. Uważa się, że dodawano
czasami jeszcze mocz ludzki oraz białko.Po ostudzeniu dodawano sadzę i
otrzymywano gęstą, tłustą farbę o konsystencji pasty. Sadzę otrzymywano przez
palenie oleju z żywicą pod metalowym przykryciem, aby łatwo można było ją
zebrać.
W późniejszym okresie w drukarniach znajdowały się specjalne piece do tzw. „kurzenia sadzy”. Pojemnik z rozrobiona farbą znajdował się w pobliżu prasy drukarskiej, aby ułatwić pracę drukarzom. Oprócz czarnej farby, zaczęto w krótkim czasie używać również farb barwnych – czerwonych i niebieskich, uzyskiwanych poprzez odpowiednie zmieszanie pigmentów, tj. cynobru lub ultramaryny z pokostem. Tłusta farba nie spływała z metalowego składu drukarskiego (z tego względu nie używano farby wodnej) i nie przebijała na drugą stronę arkusza, dzięki czemu można było drukować dwustronnie. Druk dwustronny również był wynalazkiem Gutenberga, ponieważ druki na Dalekim Wschodzie, jak i w Europie książki ksylograficzne odbijano jednostronnie.
W późniejszym okresie w drukarniach znajdowały się specjalne piece do tzw. „kurzenia sadzy”. Pojemnik z rozrobiona farbą znajdował się w pobliżu prasy drukarskiej, aby ułatwić pracę drukarzom. Oprócz czarnej farby, zaczęto w krótkim czasie używać również farb barwnych – czerwonych i niebieskich, uzyskiwanych poprzez odpowiednie zmieszanie pigmentów, tj. cynobru lub ultramaryny z pokostem. Tłusta farba nie spływała z metalowego składu drukarskiego (z tego względu nie używano farby wodnej) i nie przebijała na drugą stronę arkusza, dzięki czemu można było drukować dwustronnie. Druk dwustronny również był wynalazkiem Gutenberga, ponieważ druki na Dalekim Wschodzie, jak i w Europie książki ksylograficzne odbijano jednostronnie.
Czarna farba używana przez Gutenberga przewyższała jakością
późniejsze, XVII –i XVIII – wieczne farby, które często powodowały brązowienie
papieru, a niekiedy nawet go niszczyły – przeżerając arkusze na wylot przez
użycie do ich produkcji agresywnych substancji chemicznych. Nie świadczy to
jednak,
że Gutenberg był również odkrywcą farby, jednakże umiejętnie dostosował do swoich potrzeb osiągnięcia malarzy i drzeworytników, którzy w swojej pracy także używali gęstych farb olejnych.
że Gutenberg był również odkrywcą farby, jednakże umiejętnie dostosował do swoich potrzeb osiągnięcia malarzy i drzeworytników, którzy w swojej pracy także używali gęstych farb olejnych.
Jak już wspominałam, zadrukowane, wysuszone i wygładzone
arkusze zestawiono w składki. Należy tutaj zaznaczyć, że początkowo nie
drukowano sygnatur składek, a wpisywano je ręcznie. Również nie była drukowana numeracja
kart i stron. Wytyczne dla rubrykatorów, których zadaniem było dopisywanie nagłówków,
śródtytułów i domalowywanie potencjalnych inicjałów, drukowano w odrębnej
instrukcji – tabula rubricarum, która była dodawana do
każdego egzemplarza książki. Na końcu książka była iluminowana i oprawiana poza
drukarnią, niejednokrotnie na specjalne życzenie nabywcy, który przeważnie
kupował dzieło w luźnych składkach[8].
[1] B. Szyndler, I książki mają swoją historię, Warszawa 1982, s. 74 – 75.
[2] H. Szwejkowska, Książka drukowana XV - XVIII wieku. Zarys historyczny., Warszawa 1987, s. 16 – 18.
[4] J. Pirożyński, Johannes Gutenberg i początki ery druku., Warszawa 2002, s. 51 – 52.
[5] J. Pirożyński, op.
cit., s. 52 – 55.
[6] B. Bieńkowska przy współpracy E. Maruszak, Książka na przestrzeni dziejów, Warszawa 2005, s. 68 – 69.
[7] B. Szyndler, op. cit., s. 76.
[8] J. Pirożyński, op.
cit., s. 58 – 61.
Historia ksiazki from seball
0 komentarze:
Prześlij komentarz